nextbike wygrywa przetarg i odnawia
współpracę z miastem stołecznym Warszawa

Umowa gwarantuje obsługę systemu wypożyczalni rowerów miejskich Veturilo w latach 2023-2028.

Warszawa, 24 czerwca 2022 r. – Firma nextbike podpisała niedawno umowę na obsługę systemu rowerów miejskich Veturilo w latach 2023-2028. Warszawski system jest nie tylko największym w Polsce, ale także jednym z największych w Europie. Co więcej, nowa umowa stwarza nowe możliwości. Po 10 latach funkcjonowania systemu zmodernizowane zostaną rowery, technologia i serwis. Ulepszenia te mają na celu spełnienie oczekiwań nawet najbardziej wymagających użytkowników.

Modernizacja Veturilo w oparciu o głosy Warszawiaków

Do ogłoszonego w połowie maja przetargu zgłosiła się jedna firma – nextbike GZM, spółka zależna od nextbike GmbH i TIER Mobility SE. Wykonawca spełnił rygorystyczne wymagania przedstawione w postępowaniu i uzyskał dodatkowy, 6-letni kontrakt z Miastem Stołecznym Warszawa.

Po opóźnieniach związanych z pandemią, współpraca z nextbike przyniesie długo oczekiwane usprawnienia w technologii i działaniu systemu. 

Jednym z najważniejszych kryteriów w postępowaniu było bieżące usuwanie usterek i cykliczne przeglądy. nextbike zobowiązał się do naprawy zepsutych rowerów w ciągu 12 godzin od momentu pojawienia się ich na liście zgłoszeń, a także usuwania usterek w ramach podstawowych przeglądów okresowych co 30 dni. Dodatkowo 10 proc. floty rowerowej mają stanowić coraz popularniejsze rowery elektryczne. Jednoślady tego typu znacznie ułatwiają poruszanie się pod górę. Świetnie sprawdzą się również na dłuższych trasach.

Kryteria dla systemu bike-sharingu ustalono wspólnie z mieszkańcami Warszawy: „Zmiany [PO1] konsultowaliśmy z warszawiakami, dlatego jesteśmy przekonani, że rower miejski spełni oczekiwania najbardziej wymagających użytkowników” – mówi Łukasz Puchalski, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich.  Przy tworzeniu opisu zamówienia wzięto pod uwagę sugestie mieszkańców, którzy w 2019 roku wzięli udział w konsultacjach społecznych.

Ze względu na ich uwagi zdecydowano się na budowę zupełnie nowych stacji. Każda z wypożyczani rowerów będzie wyposażona w system stojaków w kształcie odwróconej litery „U”, które umożliwiają stabilne oparcie ramy roweru. Stojaków będzie tyle, ile rowerów, czyli co najmniej 3000. Co więcej, nowa infrastruktura będzie własnością miasta, dzięki czemu będzie służyć wszystkim rowerzystom także poza sezonem korzystania z Veturilo.

Zmieni się nie tylko sama konstrukcja stojaków, ale również system ich obsługi. Stojaki będą standardowe, bez dotychczas wykorzystywanego elektrozamka, a każdy rower będzie posiadał unieruchamiającą go blokadę na koło oraz odbiornik GPS. Sama stacja będzie wyposażona w GPS, co pozwoli wyznaczyć obszar, w którym należy zwrócić rower. Otwiera to również drogę do możliwości zwrotu rowerów poza stacjami. Za dodatkową opłatą osoby korzystające z systemu będą mogły to zrobić w dowolnym miejscu, oczywiście z zachowaniem pewnych zasad i przy poszanowaniu przepisów ruchu drogowego. Zgodnie z sugestią zaproponowaną przez miasto, zmodernizowany system umożliwi również zainstalowanie do dziesięciu stacji tymczasowych w każdym roku kalendarzowym. Będą one ustawiane na maksymalnie 48 godzin z okazji wydarzeń sportowych lub kulturalnych.

Istotną nowością będzie całkowita rezygnacja z terminali komputerowych stanowiących dziś jedną z form rejestracji w systemie wypożyczania i zwrotu rowerów. Zostaną one zastąpione zupełnie nową, wielojęzyczną aplikacją oraz stroną internetową Veturilo. Alternatywą dla korzystania z aplikacji będzie Miejskie Centrum Kontaktu Warszawa 19115, z którym usługa Veturilo będzie całkowicie zintegrowana.

Zupełnie nowa flota

Nowe Veturilo ma mieć w maksymalnej wersji aż 5500 rowerów. Trzon systemu stanowić będzie 3000 rowerów przypisanych do 300 stacji rozlokowanych w całej Warszawie. Dodatkowo, powróci możliwość finansowania dalszej rozbudowy infrastruktury rowerowej przez urzędy dzielnic, tak, jak to miało miejsce w poprzednich latach. Konstrukcja nowego kontraktu daje Warszawie możliwość zakupu do 2500 rowerów, w ramach „stacji dzielnicowych” lub na podstawie decyzji miasta.

System będzie technicznie przygotowany do wprowadzenia elastycznych cen i szeregu zniżek dla określonych grup (np. studentów, lekarzy, seniorów). Zostanie on zintegrowany z Kartą Warszawiaka, co otwiera drogę do zapewnienia korzystniejszej oferty dla osób rozliczających swoje podatki w stolicy.

Warszawiacy kochają Veturilo

Od początku istnienia Veturilo jego popularność stale rośnie. System przetrwał pandemię, choć ograniczenia nałożone przez rząd, praca zdalna i mniejszy ruch miejski po raz pierwszy zahamowały wzrost liczby użytkowników.

W czerwcu tego roku padł nowy rekord dziennej liczby wypożyczeń – 31 488. Ostatni raz liczba wypożyczeń powyżej 30 tys. osiągnęła 28 czerwca 2019 roku – czyli jeszcze przed pandemią.

************

O TIER Mobility

TIER Mobility jest czołowym europejskim operatorem w sektorze mikromobilności, którego misją jest Zmiana Mobilności Na Dobre. Udostępniając mieszkańcom szereg współużytkowanych, lekkich pojazdów elektrycznych, od e hulajnóg po e rowery i e skutery, zasilanych przez własną sieć energetyczną, TIER pomaga miastom zmniejszyć ich zależność od samochodów. TIER, założony w 2018 roku przez Lawrence’a Leuschnera, Matthiasa Lauga i Juliana Blessina, ma swoją główną siedzibę w Berlinie i obecnie działa w ponad 220 miastach w 20 krajach w Europie i na Bliskim Wschodzie. Z myślą o zapewnieniu najbezpieczniejszego, najbardziej słusznego i zrównoważonego rozwiązania w kwestii mobilności, TIER jest neutralny klimatycznie od stycznia 2020 r.

Inwestorami spółki TIER są między innymi SoftBank Vision Fund 2, Mubadala Capital, Northzone, Goodwater Capital, White Star Capital oraz polski fundusz inwestycyjny Market One Capital. Więcej informacji można znaleźć na stronie www.tier.app. 

O nextbike

nextbike jest liderem na europejskim rynku bike-sharingu. Od 2004 roku pionier mikromobilności rozwija inteligentne systemy wypożyczania rowerów i mobilizuje miliony ludzi do poruszania się w zrównoważony sposób. nextbike zarządza systemami współdzielonych rowerów samodzielnie oraz za pośrednictwem sieci międzynarodowych partnerów franczyzowych. Firma działa obecnie w ponad 300 miastach w 28 krajach, głównie w imieniu sektora publicznego. W ścisłej współpracy z miastami i lokalnymi firmami transportowymi tworzone są oferty dostosowane do indywidualnych potrzeb, które są zintegrowane z określoną koncepcją mobilności.


 [PO1]: https://zdm.waw.pl/aktualnosci/veturilo-2023-2028-umowa-podpisana/

Warto czytać

Od czasów, kiedy życie poczęło się wielce różniczkować, czytanie książek nie wystarcza. Książki podają czystą wiedzę z najrozmaitszych dziedzin, wiedzę nieraz kryształowo czystą, ale oderwaną od życia. Książki karmią również poezją, w niej opisy czynów bohaterskich uszlachetniają serca, ale mało informują o szarej rzeczywistości życia. Do działania potrzebna jest znajomość chwili bieżącej, orientacja, pulsy życia w miejscowych warunkach. Na każdym stanowisku można przyłożyć i swoją cegiełkę, można wpływać na całość, byle znać swe obowiązki względem społeczeństwa i chcieć im służyć. Tym pośrednikiem między wiedzą a życiem, między ideałem a rzeczywistością, jest publicystyka. Jest ona historją teraźniejszości, oświetlającą zagadnienia, które czekają dopiero na rozwiązanie. Jest ogniwem, która łączy prawdę wiedzy z zagadnieniami chwili bieżącej. Jest literaturą, która tyczy się potrzeb życia w danym czasie i danym miejscu. Ona komunikuje ostatnie wyniki z różnych dziedzin wiedzy czystej w zastosowaniu do bieżących potrzeb ludzkich. Ona czyni człowieka wrażliwym na niedolę swego społeczeństwa i zapala do żywota czynnego na jego korzyść. Ona, komunikując, co się dzieje na świecie całym, chroni nas od zaściankowości. Ona, zaznajamiając nas z biegiem myśli wszechświatowej, wywołuje w umysłach naszych szereg zagadnień. Ona uwalnia nas od potrzeby czytania wszystkich książek, których corocznie ukazuje się na świecie po kilkaset tysięcy, a których przeczytać na rok gruntownie nie można po nad kilkanaście. To są strony dodatnie prasy periodycznej.

Ale ma publicystyka i niejedną stronę ujemną. Wiadomości, dostarczane przez wiele dzienników, są dorywcze i powierzchowne: ani rozszerzają, ani pogłębiają wiedzy. Wiele nowinek, opisywanych drobiazgowo, niema żadnego ogólniejszego znaczenia, nie służy żadnemu rozumnemu celowi. Wiele sensacyjnych zajść i wypadków, zostawiających jedynie czczość w głowie i pustkę w sercu. W pogoni za kalejdoskopowym potokiem plotek wiele balastu, który ze szkodą obciąża umysł Dużo zabawy i płytkiego śmiechu, co w rezultacie szerzy bezmyślność, przytępia zmysł artystyczny. Nie jeden organ redagowany jest tendencyjnie, będąc na służbie tej lub innej partji. Nieraz nowość pomieszana z postępem bez oświetlenia krytycznego jądra rzeczy. I jedno pismo stara się prześcignąć drugie w pomysłach, licząc na gorsze instynkty. I wielu staje się igraszką okoliczności, bo są prowadzeni na pasku danego dziennika. Bo wielu ślepo hołduje zasadzie: nie różnić się od innych — i bezkrytycznie prenumeruje to, co ich znajomi i krewni. I tworzy się specjalny typ nałogowych czytelników pism periodycznych, co nie uznają jednocześnie lektury książek. Jest to pewnego rodzaju osłona dla duchowego lenistwa. Traci na tym wykształcenie gruntowne i myśl samodzielna. To też wielu uczonych powstaje na dziennikarstwo — śród nich ostro wystąpił w ostatnich czasach przeciw prasie perjodycznej F. Brunetiere, członek Akademji paryskiej.

Trzeba przede wszystkiem rozróżniać wartość miesięczników i tygodników, a pism codziennych. Pierwsze, a w części drugie, są streszczeniem i kwintensencją tego, co zawierają pisma codzienne. Lektura ich nie da wprawdzie technicznego posiadania poszczególnych gałęzi umiejętności, ale da ogólną znajomość podstaw. Te, które nie służą sprawom specjalnym, dają możność w dłuższym okresie czasu przebieg w ogólnych zarysach cały cykl wiedzy. Natomiast prasa codzienna służyć może głównie gromadzeniu materjałów do tych kwintensencji. I tu należy rozróżniać prasę prowincjonalną, a prasę stołeczną. Pierwsza zlicza miejscowe siły społeczne, wydobywa je i zbiera, zapala ogniska miejscowej twórczości. Bada i stara się kierować życiem prowincji, które wszędzie posiada swoje odrębne właściwości. Druga winna być przewodnikiem i siewcą dążeń kulturalnych wszerz i wzdłuż całego kraju. Winna być rzeką wód czystych, do której zbiegałyby się wszystkie strumyki, osadziwszy po drodze naleciałości niepotrzebne.

Trzeba umieć czytać dzienniki, jak i książki. Trzeba sobie wprzód zadać trud poznania każdego pisma. Trzeba się zapoznać, co w każdym z nich godnego jest czytania, nie usypiając swojego krytycyzmu łudzącemi nagłówkami pism i różnych rubryk, które często zapowiadają co innego, niż się drukuje. Trzeba czytać krytycznie, w żadnej sprawie nie spuszczając z oczu argumentów ani pro, ani contra. Trzeba czytać pisma, służące różnym poglądom, aby mieć oświetlenie z obu stron, aby módz wyrobić sobie własny sąd — samodzielny a objektywny. Trzeba koncentrować lekturę nie na tanich czasopismach codziennych o brukowych wiadomościach, lecz na poważnych wydawnictwach perjodycznych, które opierają działalność publicystyczną na znajomości dziejów i praw niemi rządzących. Należy ciążyć ku tym wydawnictwom perjodycznym, które chcą stać wyżej ponad prywatę i partykularyzmy — których celem jest nie interes materialny jednostek, lecz służba publiczna.

Najszybciej newsy trafią do Internetu. Zmiany w stanie prawnym lub projekty, które mają szansę wejść w życie, branżowe nowinki, informacje o nowych technologiach, produktach – portale internetowe są miejscem, gdzie na nie trafimy. Tak jak w przypadku niebranżowych mediów internetowych, mamy zagwarantowaną szybkość dostarczania informacji. Poszerzanie swojej wiedzy poprzez lekturę branżowej prasy, książek i stron internetowych wydaje się być oczywistą ścieżką samodzielnego rozwoju swojego życia zawodowego.

W zależności od naszych potrzeb, nastawienia, upodobań itp. warto sięgać po autorów, których styl pisania, charakter ujmowania tematu nam się podobają i po prostu do nas przemawia. Nie ma potrzeby zmuszać się do czytania czegoś, co nam się zwyczajnie nie podoba. Wszak lektura ma nam sprawiać satysfakcję i przyjemność, a nie tylko dostarczać wiedzy.

Słowo pisane to nieoceniony sposób na rozpowszechnianie informacji. Pamięć ludzka jest ulotna, o czym często przekonujemy się aż za dobrze. Dzięki lekturze zyskujemy dostęp do informacji, do których możemy się praktycznie w każdej chwili odwołać i potraktować je jako swoisty pewnik, także w sytuacjach spornych czy przy wyjaśnianiu nieścisłości. Tego komfortu nie mamy w przypadku sięgania po informacje przekazane drogą ustną, które są uważane za mniej wiarygodne. Większe zaufanie do zanotowanych informacji kosztem tych powiedzianych i usłyszanych to efekt uboczny rewolucji Gutenberga.

Czytanie jest czynnością angażującą nasz mózg – można to tak w skrócie ująć, bez wchodzenia nadmiernie w medyczne szczegóły. „Muszę przemyśleć to co przeczytałem/przeczytałam” – często w ten sposób podsumowujemy lekturę (chyba, że była ona dla nas bardzo nieangażująca na poziomie intelektualnym, emocjonalnym, nie dostarczyła nam żadnych nowych informacji itp.). Dzięki czytaniu wpadniemy na nowe pomysły, kreatywne sposoby rozwiązania problemów, nowe ujęcia starego i dobrze znanego tematu. Opisany przez autora case study może stać się inspiracją do wykorzystania przez analogię pewnych rozwiązań w nowym kontekście. Osobną kwestię, choć wartą wspomnienia, stanowią teksty, które nie są inspiracją w sensie zawodowych, a przede wszystkim w zakresie samorozwoju. Z doświadczenia mogę napisać, że świetnie w tej kwestii sprawdzają się biografie znanych ludzi, których osiągnięcia lub ścieżka życia z jakiegoś powodu budzą nasz podziw czy po prostu zainteresowanie. Recepty na sukces od A do Z na skalę Billa Gatesa w takiej biografii raczej znajdziemy (zresztą wtedy cena takiej książki była inna), ale coś, co może pchnąć nasze myślenie o swojej działalności, zachęcić do odejścia z pracy na etacie i założenia własnej firmy, przemodelowania swojej oferty, wpłynięcia na sposób komunikowania się z klientami itp. Możliwości jest tu naprawdę sporo i warto je wykorzystać. Funkcję inspiracji może pełnić biografia nie tylko kogoś z naszej branży, do tego celu potrafią się też nadawać nieźle życiorysy artystów, którzy zazwyczaj w życiu nie mieli lekko.

Od czasów, kiedy życie poczęło się wielce różniczkować, czytanie książek nie wystarcza. Książki podają czystą wiedzę z najrozmaitszych dziedzin, wiedzę nieraz kryształowo czystą, ale oderwaną od życia. Książki karmią również poezją, w niej opisy czynów bohaterskich uszlachetniają serca, ale mało informują o szarej rzeczywistości życia. Do działania potrzebna jest znajomość chwili bieżącej, orientacja, pulsy życia w miejscowych warunkach. Na każdym stanowisku można przyłożyć i swoją cegiełkę, można wpływać na całość, byle znać swe obowiązki względem społeczeństwa i chcieć im służyć. Tym pośrednikiem między wiedzą a życiem, między ideałem a rzeczywistością, jest publicystyka. Jest ona historją teraźniejszości, oświetlającą zagadnienia, które czekają dopiero na rozwiązanie. Jest ogniwem, która łączy prawdę wiedzy z zagadnieniami chwili bieżącej. Jest literaturą, która tyczy się potrzeb życia w danym czasie i danym miejscu. Ona komunikuje ostatnie wyniki z różnych dziedzin wiedzy czystej w zastosowaniu do bieżących potrzeb ludzkich. Ona czyni człowieka wrażliwym na niedolę swego społeczeństwa i zapala do żywota czynnego na jego korzyść. Ona, komunikując, co się dzieje na świecie całym, chroni nas od zaściankowości. Ona, zaznajamiając nas z biegiem myśli wszechświatowej, wywołuje w umysłach naszych szereg zagadnień. Ona uwalnia nas od potrzeby czytania wszystkich książek, których corocznie ukazuje się na świecie po kilkaset tysięcy, a których przeczytać na rok gruntownie nie można po nad kilkanaście. To są strony dodatnie prasy periodycznej.

Ale ma publicystyka i niejedną stronę ujemną. Wiadomości, dostarczane przez wiele dzienników, są dorywcze i powierzchowne: ani rozszerzają, ani pogłębiają wiedzy. Wiele nowinek, opisywanych drobiazgowo, niema żadnego ogólniejszego znaczenia, nie służy żadnemu rozumnemu celowi. Wiele sensacyjnych zajść i wypadków, zostawiających jedynie czczość w głowie i pustkę w sercu. W pogoni za kalejdoskopowym potokiem plotek wiele balastu, który ze szkodą obciąża umysł Dużo zabawy i płytkiego śmiechu, co w rezultacie szerzy bezmyślność, przytępia zmysł artystyczny. Nie jeden organ redagowany jest tendencyjnie, będąc na służbie tej lub innej partji. Nieraz nowość pomieszana z postępem bez oświetlenia krytycznego jądra rzeczy. I jedno pismo stara się prześcignąć drugie w pomysłach, licząc na gorsze instynkty. I wielu staje się igraszką okoliczności, bo są prowadzeni na pasku danego dziennika. Bo wielu ślepo hołduje zasadzie: nie różnić się od innych — i bezkrytycznie prenumeruje to, co ich znajomi i krewni. I tworzy się specjalny typ nałogowych czytelników pism periodycznych, co nie uznają jednocześnie lektury książek. Jest to pewnego rodzaju osłona dla duchowego lenistwa. Traci na tym wykształcenie gruntowne i myśl samodzielna. To też wielu uczonych powstaje na dziennikarstwo — śród nich ostro wystąpił w ostatnich czasach przeciw prasie perjodycznej F. Brunetiere, członek Akademji paryskiej.

Trzeba przede wszystkiem rozróżniać wartość miesięczników i tygodników, a pism codziennych. Pierwsze, a w części drugie, są streszczeniem i kwintensencją tego, co zawierają pisma codzienne. Lektura ich nie da wprawdzie technicznego posiadania poszczególnych gałęzi umiejętności, ale da ogólną znajomość podstaw. Te, które nie służą sprawom specjalnym, dają możność w dłuższym okresie czasu przebieg w ogólnych zarysach cały cykl wiedzy. Natomiast prasa codzienna służyć może głównie gromadzeniu materjałów do tych kwintensencji. I tu należy rozróżniać prasę prowincjonalną, a prasę stołeczną. Pierwsza zlicza miejscowe siły społeczne, wydobywa je i zbiera, zapala ogniska miejscowej twórczości. Bada i stara się kierować życiem prowincji, które wszędzie posiada swoje odrębne właściwości. Druga winna być przewodnikiem i siewcą dążeń kulturalnych wszerz i wzdłuż całego kraju. Winna być rzeką wód czystych, do której zbiegałyby się wszystkie strumyki, osadziwszy po drodze naleciałości niepotrzebne.

Trzeba umieć czytać dzienniki, jak i książki. Trzeba sobie wprzód zadać trud poznania każdego pisma. Trzeba się zapoznać, co w każdym z nich godnego jest czytania, nie usypiając swojego krytycyzmu łudzącemi nagłówkami pism i różnych rubryk, które często zapowiadają co innego, niż się drukuje. Trzeba czytać krytycznie, w żadnej sprawie nie spuszczając z oczu argumentów ani pro, ani contra. Trzeba czytać pisma, służące różnym poglądom, aby mieć oświetlenie z obu stron, aby módz wyrobić sobie własny sąd — samodzielny a objektywny. Trzeba koncentrować lekturę nie na tanich czasopismach codziennych o brukowych wiadomościach, lecz na poważnych wydawnictwach perjodycznych, które opierają działalność publicystyczną na znajomości dziejów i praw niemi rządzących. Należy ciążyć ku tym wydawnictwom perjodycznym, które chcą stać wyżej ponad prywatę i partykularyzmy — których celem jest nie interes materialny jednostek, lecz służba publiczna.

Podobne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *